17 lipW A R S Z A W A. epizod 6Miejsce akcji - al. Armii Ludowej 16Na budynku Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej przyciąga wzroksłoneczna kompozycja z płytek ceramicznych – fryz mozaikowy autorstwaKazimierza Gąsiorowskiego i Teresy Chromy-Gąsiorowskiej. Praca powstała w 1976roku na budynku a jej tematem przewodnim jest historia Don Kichota z powieściMiguela Cervantesa. "SEZON ROZSTAŃ" ~ PAULINA KLEPACZWraz z nadciągającymi wakacjami, u progu lata dusznego, słodkiego ilepkiego, pęczniejącego, kiedy krew w nas buzuje, następuje sezon rozstań.Upał odbiera nam rozum. Letnie burze dodają wiatru w żagle. I myśli sobieczłowiek, że jakoś to będzie. Jakoś tam się poskłada znowu, poskleja czypołata potłuczone serce. Jakiś letni romans bez wątpienia nadejdzie a wraz znim czar zapomnienia. Latem chce się zaszaleć. Pożyć. Bez zobowiązań. Ale iczasem uciec. Hen daleko. Przed sobą samym.W jeden z upalnych czerwcowych dni stanąłeś w moim progu a mi stanęłoserce. Nie miałam wątpliwości, po co przyszedłeś. Wiedziałam, że to, co jestmiędzy nami to nie na zawsze. Nie całkiem na poważnie. Że upomni sięprędzej czy później jedno z nas o wolność. Nie sądziłam jednak, że tobędziesz właśnie ty, że tu, że teraz. Wyobrażałam sobie ten nieuchronny moment na milion sposobów podczasbezsennych księżycowych nocy. Układałam w głowie idealne, piękne i długiedialogi. Słowa otuchy, podziękowania, jakieś na przyszłość życzenia. A teraznie mogę nic z siebie wydusić, mam mętlik w głowie i jakby ktoś mi coś zabrałze środka, wyrwał, wydarł przemocą i już za tym czymś nienamacalnymcholernie tęsknię.I tak stoję w tym progu w odświętnej sukience. Łzy wielkie jak grochy lecąceciurkiem i katar do kostek. Zachodzące słońce, co praży, jak gdyby nigdy nic,osusza moje łzy, łaskocze po twarzy, jakby chciało mnie pocieszyć czy dodaćotuchy.Maślany uśmiech z moich ust znikł. Ale jestem. Cala i zdrowa. Nie rozpadłamsię na milion kawałków. Jeszcze. Może ciągle jestem w szoku. Albo wniezwykłej żałobie. Po miłości co ledwie rozkwitła. Ledwo co zaczęliśmy snuć irealizować wspólne plany. Nieśmiałe, niewielkie, ale nasze. ZwiedzaćWarszawę za rękę. Chciałam słuchać, jak opowiadasz mi o architekturze,nawet tuż zaraz po seksie. Jeszcze pamiętam twój zapach. Ciepło twoich najbezpieczniejszych naświecie rąk. Niezwykłą miękkość włosów. Subtelny odcień oczu. Kocham cię.Jeszcze pewnie tylko przez chwilę. Gardło mam ściśnięte i niestety tegowyznania miłosnego, którego tak bardzo się bałam, teraz nawet niewyszepczę.Innej zaparzysz kawę rano. Zawrócisz w głowie. Poturbujesz serce. A twojedawno temu złamane nie ma się chyba dobrze do dziś. Martwię się o ciebie.Zamiast się wściekać i przeklinać, zastanawiam, jak się masz. Jak się majątwoje demony, o których za bardzo nie chciałeś mi opowiadać. Czy znajdzieszgdzieś w końcu pocieszenie, którego nie potrafiłam ci dać? Czy to walka zwiatrakami? fotografie Piotr Czyż ~ bohaterka sesji Helena Ganjalyan
Miejsce akcji - al. Armii Ludowej 16Na budynku Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej przyciąga wzroksłoneczna kompozycja z płytek ceramicznych – fryz mozaikowy autorstwaKazimierza Gąsiorowskiego i Teresy Chromy-Gąsiorowskiej. Praca powstała w 1976roku na budynku a jej tematem przewodnim jest historia Don Kichota z powieściMiguela Cervantesa. "SEZON ROZSTAŃ" ~ PAULINA KLEPACZWraz z nadciągającymi wakacjami, u progu lata dusznego, słodkiego ilepkiego, pęczniejącego, kiedy krew w nas buzuje, następuje sezon rozstań.Upał odbiera nam rozum. Letnie burze dodają wiatru w żagle. I myśli sobieczłowiek, że jakoś to będzie. Jakoś tam się poskłada znowu, poskleja czypołata potłuczone serce. Jakiś letni romans bez wątpienia nadejdzie a wraz znim czar zapomnienia. Latem chce się zaszaleć. Pożyć. Bez zobowiązań. Ale iczasem uciec. Hen daleko. Przed sobą samym.W jeden z upalnych czerwcowych dni stanąłeś w moim progu a mi stanęłoserce. Nie miałam wątpliwości, po co przyszedłeś. Wiedziałam, że to, co jestmiędzy nami to nie na zawsze. Nie całkiem na poważnie. Że upomni sięprędzej czy później jedno z nas o wolność. Nie sądziłam jednak, że tobędziesz właśnie ty, że tu, że teraz. Wyobrażałam sobie ten nieuchronny moment na milion sposobów podczasbezsennych księżycowych nocy. Układałam w głowie idealne, piękne i długiedialogi. Słowa otuchy, podziękowania, jakieś na przyszłość życzenia. A teraznie mogę nic z siebie wydusić, mam mętlik w głowie i jakby ktoś mi coś zabrałze środka, wyrwał, wydarł przemocą i już za tym czymś nienamacalnymcholernie tęsknię.I tak stoję w tym progu w odświętnej sukience. Łzy wielkie jak grochy lecąceciurkiem i katar do kostek. Zachodzące słońce, co praży, jak gdyby nigdy nic,osusza moje łzy, łaskocze po twarzy, jakby chciało mnie pocieszyć czy dodaćotuchy.Maślany uśmiech z moich ust znikł. Ale jestem. Cala i zdrowa. Nie rozpadłamsię na milion kawałków. Jeszcze. Może ciągle jestem w szoku. Albo wniezwykłej żałobie. Po miłości co ledwie rozkwitła. Ledwo co zaczęliśmy snuć irealizować wspólne plany. Nieśmiałe, niewielkie, ale nasze. ZwiedzaćWarszawę za rękę. Chciałam słuchać, jak opowiadasz mi o architekturze,nawet tuż zaraz po seksie. Jeszcze pamiętam twój zapach. Ciepło twoich najbezpieczniejszych naświecie rąk. Niezwykłą miękkość włosów. Subtelny odcień oczu. Kocham cię.Jeszcze pewnie tylko przez chwilę. Gardło mam ściśnięte i niestety tegowyznania miłosnego, którego tak bardzo się bałam, teraz nawet niewyszepczę.Innej zaparzysz kawę rano. Zawrócisz w głowie. Poturbujesz serce. A twojedawno temu złamane nie ma się chyba dobrze do dziś. Martwię się o ciebie.Zamiast się wściekać i przeklinać, zastanawiam, jak się masz. Jak się majątwoje demony, o których za bardzo nie chciałeś mi opowiadać. Czy znajdzieszgdzieś w końcu pocieszenie, którego nie potrafiłam ci dać? Czy to walka zwiatrakami? fotografie Piotr Czyż ~ bohaterka sesji Helena Ganjalyan